Gorąca herbata, na własnej werandzie,
na własnoręcznie uszytej podkładce...
(czy: własnomaszynowo uszytej?)
To znak, że już wiosna!
Z bliska pozostawia trochę do życzenia...
...ale na werandę?
Może być.
Podszyta bawełną w kropki
i (niezbyt równo) przepikowana.
Kolejny raz przekonuję się,
że czasem jednak warto szwy rozprasować
na obie strony.
pozdrawiam, Ola
Przepiękna! Mam nadzieję, że po niedzielnym kursie będę już mogła próbować taką robić. :)
OdpowiedzUsuńpo sobotnim...po sobotnim.
OdpowiedzUsuńa ja się wpraszam na kawę na tej werandzie i na tej podkładce :)
OdpowiedzUsuńtak jeszcze u Ciebie kawy nie piłam
Twoja siostra
w każdej chwili :)
Usuń