sobota, 9 listopada 2013

Poduszka, której nikt nie chciał...



Leżała biedna, potargana, brudna. 
Leżała w stercie podobnych, nikomu już niepotrzebnych, starych szmatek. 
A przecież kiedyś była piękna. Ktoś się nad nią napracował - ręcznie szyta i pikowana. 
"Uratuj mnie"- wołała. 
Kupiłam. Za złotówkę. Za drugą dostałam jej siostrę bliźniaczkę. 
Wzięłam do domu, wyprałam, delikatnie rozprułam, co nieco  wymieniłam, trochę dodałam. 
Z całą delikatnością i szacunkiem dla czyjejś dawnej pracy pozszywałam. 
Ręcznie przepikowałam. 
I oto są i będą cieszyć jeszcze długo. 




:)

8 komentarzy:

  1. Droga Siostro, witaj w blogowym świecie.
    Widziałam te poduchy na żywo i są jeszcze ładniejsze :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, witaj, zabrzmiało to jak z sekty jakiejś, jeśli ktoś nie wie, że jesteśmy r o d z o n y m i siostrami...

      Usuń
  2. piękna akcja ratunkowa :)
    podziwiam... zwłaszcza ręczne pikowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...tej poduszki naprawdę nikt nie chciał. Mijałam ją przez cały miesiąc i bałam się zapytać ile kosztuje-taki skarb! A pikowanie ręczne tak małej rzeczy to...pikuś. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Cudne poduszki, piękna akcja ratunkowa. Jak ja uwielbiam ratować takie rzeczy!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też-mam już następną w planie-wyszperałam cały potargany patchwork:)

      Usuń
  4. Świetnie,że coś uratowałaś ze starego od wyrzucenia i ślicznie wyglądają jak nowe.Brawo!!!

    OdpowiedzUsuń